poniedziałek, 11 marca 2013

#3 Imagin Liam. Cz.I

Siemka! To znowu ja! Dziś postanowiłam wstawić imagina. Będzie podzielony na kilka części, gdyż jest strasznie długi.
Zapraszam do czytania!
----------------------------------------------------------------------------------


Wreszcie nadszedł sierpień. Liam niedługo obchodził urodziny. Oczywiście zostałam zaproszona, już nie mogłam doczekać się tego dnia. Umówiliśmy się z Niall’em, że to ja przyjadę do Londynu, w końcu byłam tam już nie raz, a po za tym on tez ma tam znajomych.

                Nareszcie- pomyślałaś siedząc wygodnie w samolocie.- jeszcze dwie godziny i będę przy ukochanym.- Lot przebiegł wyjątkowo szybko. Na parkingu przed lotniskiem czekał na ciebie Liam. Podbiegłaś do niego i zarzuciłaś mu ręce na szyję, całując go przy tym namiętnie i długo.
-Wszystkiego najlepszego- powiedziałaś, gdy już się od niego oderwałaś.
-Dziękuję- odparł twój ukochany i jeszcze raz cię pocałował.
-Jedziemy?
-Tak, stęskniłem się za tobą.
-Ja za tobą też.
                Kiedy dojechaliście do jego domu, wzięłaś prysznic , przebrałaś się, pomalowałaś i już byłaś gotowa.
-Pięknie wyglądasz.- powiedział Liam.
-Dziękuję, ty tez niczego sobie.- odparłaś i znów go pocałowałaś. Trwaliście tak w pocałunku, dopóki Liam’owi nie zadzwonił telefon.
-Przepraszam- rzucił kiedy się rozłączył.- chłopcy już się nie cierpliwą. Jedziemy?
-Jak najbardziej.- w klubie było głośno, chłopcy z jakimiś znajomymi już czekali na was przy stoliku. Podeszliście do nich i Liam przedstawił cię pozostałym. Jedna dziewczyna z długimi czarnymi włosami i tak samo czarnymi oczami patrzyła na ciebie jakbyś jej rodzinę zabiła. Widać było, ze nie przypadłaś jej do gustu. Nie przejmowałaś się tym zbyt długo, gdyż Liam porwał cię do tańca, potem to samo zrobili pozostali. Bawiłaś się świetnie, wypiłaś jak na ciebie dużą ilość alkoholu pod postacią kilku drinków i paru piw. Bawiłaś się w najlepsze .Pamiętasz jak wróciliście do domu i jak obściskiwałaś się zLiam’em, niestety nie pamiętasz co było potem. Obudziłaś się około jedenastej. Liamjuż nie spał.
-Dzień dobry.- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Czeeeść- odparłaś jednocześnie ziewając.
-Jak tam głowa?
-A wiesz, że nawet dobrze. Tyle że nie pamiętam co robiliśmy po powrocie.- powiedziałaś nieśmiało.
-No… Wiesz, pierwszy raz się kochaliśmy.- Niall spalił buraka.
-Że co?!- chyba się przesłyszałaś. Nie zaprzeczałaś było to wspaniałe uczcie, lecz jak to ty, spanikowałaś.- Przepraszam.
-Za co? Było super.- rzucił chłopak i cię przytulił. Odwzajemniłaś uścisk. Kiedy już się ogarnęłaś, poszłaś do łazienki i ubrałaś się. Na dół przyciągnęły cię smakowite zapachy.
-Co tak smacznie pachnie?- zapytałaś opierając się o futrynę drzwi w kuchni.
-Twoje ulubione naleśniki.- powiedział twój chłopak i gestem wskazał żebyś usiadła. Po śniadaniu poszliście na spacer i do chłopaków. Nie wiesz czy Liam powiedział im o tym co stało się w nocy, lecz po ich dumnych spojrzeniach można było wywnioskować, że tak. Siedzieliście u nich do późnego wieczora, gdy wróciliście, nie miałaś nawet siły, aby się rozebrać. Walnęłaś się na łóżko obok Liam’a i wtuliłaś się w jego ciepły tors. Zasnęłaś z prędkością światła.
Zerwałaś się z łóżka o szóstej. Obudziły cię straszne nudności. Pobiegłaś więc szybko do łazienki, gdzie tuliłaś się do muszli, cały czas nie wiedząc czy już ci przeszło.
-Co ci jest?- zapytał zaspany Liam.
-Nie wiem.- powiedziałaś i znowu puściłaś pawia. Ukochany podszedł do ciebie i pomasował cię po plecach. Kiedy ci przeszło Liam pomógł ci wrócić do łóżka, tam otulił cię cieplą kołdrą, a sam poszedł do kuchni. Wrócił z kubkiem gorącej herbaty.
-Napij się.- powiedział siadając obok ciebie. Pociągnęłaś łyk herbaty i od razu się skrzywiłaś.
-Fujj- powiedziałaś ledwo przełykając ciecz.- Czemu dałeś mi gorzką herbatę?
-Tylko taka pomaga przy zatruciu.- Powiedział i zamilkł. Jak znów się obudziłaś była dziesiąta. Wstałaś ostrożnie, w obawie, że nudności powrócą, lecz nic takiego nie zaobserwowałaś. Jak zeszłaś na dół w salonie ujrzałaś Liam’a i Louis’a.
-Jak się czujesz?- zapytał twój ukochany z troską w głosie.
-Już lepiej.- odrzekłaś cicho, nadal byłaś za słaba na głośne mówienie czy gwałtowne ruchy. Podeszłaś powoli do kanapy i usiadłaś obok Liam’a, a on objął cię ramieniem. Siedzieliście w milczeniu, chłopcy oglądali jakiś mecz, a ty zastanawiałaś się czym mogłaś się zatruć. Nawet nie zorientowałaś się kiedy Louis wyszedł. W twoim brzuchu zaburzało.
-Chcesz cos zjeść?
-Nie wiem.
-Zaraz coś wymyślę.- rzucił chłopak, a ty zostałaś sama w salonie. Przyniósł ci lekkie kanapki i herbatę. Zjadłaś powoli.
                Tak minął kolejny tydzień, czyli rano zrywałaś się i rzygałaś, a po południu ci przechodziło. W końcu, te objawy cię zaniepokoiły. Kiedy Liam był na próbie, postanowiłaś pójść do apteki. Tam zakupiłaś test ciążowy i wróciłaś do domu. Gdy zobaczyłaś wynik, nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Test był pozytywny. To było jakby ktoś kopnął cię w brzuch. Stoczyłaś się po ścianie na podłogę, nogi podciągnęłaś pod brodę i zalałaś się łzami. Nie wiesz ile płakałaś, lecz Liam był mocno zaskoczony, gdy wszedł do łazienki, a na szafce zobaczył otworzone pudełko z napisem „test ciążowy” i ciebie płaczącą pod ścianą.
-Błagam, powiedz, że to nie prawda.- powiedział przerażony, kucając naprzeciwko ciebie.
-Niestety. Wpadliśmy.- powiedziałaś przez szloch. A on już nic nie mówił, tylko cię przytulił.
-Jakoś sobie poradzimy.- uspokajał cię. Pociągnął cię w górę i zaprowadził do salonu, przykrył kocem i podał gorącą herbatę. Nie było jeszcze późno, gdy nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi.
-O matko, totalnie zapomniałem, że umówiliśmy się z chłopakami.- powiedział i ruszył w kierunku drzwi. Chłopcy byli bardzo pobudzeni. Liam najwyraźniej nie dał po sobie poznać, że coś się dzieje.
-Siema!- krzyknęli wszyscy.Ty nic nie mówiłam, po prostu nie miałaś na to siły.
-Mamy mały problem.- odparł Liam drapiąc się po głowie, a ty spojrzałaś na niego spode łba.
-No dobra nie taki mały.- powiedział wreszcie.
-Co? Wpadliście?- zażartował Louis, lecz jak zobaczył wasze miny, pewnie od razu ugryzł się w język.
-Lou, to nie są żarty.- powiedziałaś w końcu ochrypłym od płaczu głosem.
-Wy sobie jaja robicie, prawda?- odezwał się Zayn.
-Nie.- wyparował Liam.
                Siedzieliście tak w drętwej atmosferze. Co jakiś czas Louis rzucał sucharami, które tylko jego śmieszyły. Po kilku próbach rozśmieszenia reszty, w końcu się poddał i włączył jakiś mecz. A ty myślałaś jak powiesz o tym rodzicom, [I.T.P.} i czy  twoje życie będzie jeszcze takie jak kiedyś. Ale przynajmniej wiedziałaś jedno, wiedziałaś, że twoje marzenie, czyli pójście na studia weterynaryjne prysnęło niczym bańka mydlana. Nie zauważyłaś jak po twoim policzku potoczyła się samotna łza.
-Wszystko będzie dobrze, jakoś sobie poradzimy.- pocieszał cię Liam, a ty naiwnie mu wierzyłaś. Gdy przyszła 22 chłopcy zaczęli się zbierać. Ty też wstałaś, wyciągnęłaś się, starannie złożyłaś koc.
Poszłaś do łazienki.- Dobrze, ze kupiłam dwa testy- pomyślałaś. Wyciągnęłaś test z opakowania i wykonałaś go. Twoja nadzieja prysnęła, drugi test też wyszedł pozytywnie. Nie wiedziałaś czy masz się śmiać czy płakać. Dlatego poszłaś na kompromis i napuściłaś wody do wanny. Po długiej kąpieli, poszłaś do sypialni. Liam sprawdzał coś w Internecie.
-Co robisz?- spytałaś.
-A tak patrzę czy jest cos ciekawego.- podeszłaś więc bliżej i spojrzałaś na monitor. Czytał wiadomości na temat dzieci. Mimowolnie się uśmiechnęłaś.
-Kocham cie, wiesz?- powiedziałaś całując go w policzek.
-Wiem, ja ciebie też. – wyłączył komputer i pociągnął cię w taki sposób, że usiadłaś na jego kolanach. Objął cię w talii, a ty go przytuliłaś.
-Nigdy nie myślałem, że w wieku dwudziestu lat będę miał dziecko, ale bardzo cieszę się z tego powodu.- w zasadzie ty tez powoli oswajałaś się z tą myślą. Przecież zawsze chciałaś mieć dzieci. A ze studiów nie trzeba rezygnować na zawsze. Zdałaś maturę śpiewająco, nic się nie stanie jeżeli studia poczekają rok lub dwa.
-Ja też.- powiedziałaś i po raz pierwszy tego dnia się uśmiechnęłaś.
-Wiesz co? Mam nadzieję, że to będzie chłopiec- powiedział chłopak i czule cię pocałował.
-A ja, że dziewczynka.- przekomarzałaś się z nim jeszcze przez jakiś czas. A potem powiedziałaś:
-Tylko musimy o tym powiedzieć naszym rodzicom.
-No tak. Może nie będzie tak źle.
-Może.
-Hej! Mam pomysł, jutro pojedziemy do moich rodziców, a po jutrze pojedziemy do Polski. Co ty na to?
-No… Dobrze.- rzekłaś, zeszłaś z kolan Liam’a i położyłaś się w łóżku, on położył się obok i objął cię w pasie.- Znów zasnęłaś z prędkością światła.
Nudności już ci przeszły, ale tym razem to Liam mnie obudził.
-Co jest?- zapytałaś patrząc na niego jednym okiem.
-Wymyśliłem imię dla dziecka.- powiedział podekscytowany.- Jeżeli to będzie chłopiec to nazwiemy go Benjamin, a jak będzie dziewczynka to nazwiemy ją Rebecca. Co ty na to?
-Ślicznie.- powiedziałaś i zatopiłaś się w jego brązowych oczach.
-O której jedziemy?
-Jak chcesz możemy jechać nawet zaraz.
-A która jest?
-Dochodzi jedenasta.- powiedział i uśmiechnął się.
-To w takim razie jedźmy. – wstałaś i przeciągnęłaś się. Poszłaś do łazienki, ogarnęłaś się i doszłaś do wniosku, że póki jeszcze możesz, to założysz swoją czerwoną sukienkę.
-Jak zawsze, wyglądasz ślicznie.- rzucił Liam i pocałował cię. Zjedliście śniadanie i wyruszyliście.
-Mamo!- krzyknął chłopak wchodząc do kuchni, ty szłaś za nim. Strasznie obawiałaś się reakcji jego mamy.
-Dzień dobry- powiedziałaś nieśmiało i delikatnie się uśmiechnęłaś.
-Co się stało?- zapytała bez żadnych ceregieli.
-A co miało się stać?- zapytał tajemniczo Liam.
-Oho. Wyczuwam kłopoty. – rzekła pani Payne, a tobie zachciało się wymiotować.
-Bo jest sprawa. Tylko na nas nie krzycz, proszę.- rzucił szybko Liam i złapał cię za rękę. W końcu odezwałaś się ja. Powiedziałaś cicho z przerażenia.
- Jestem w ciąży.- Gdy to powiedziałaś pani Payne na twarzy robiła się na zmianę, czerwona i blada. Po kilku głębokich oddechach powiedziała:
-Dobrze… Dzieci co wyście najlepszego zrobili. Nie pomyśleliście o konsekwencjach?
-Ale mamo wiemy, że jesteśmy jeszcze młodzi, ale poradzimy sobie. Pieniądze są, mieszkać tez jest gdzie.- zamurowało cię, co on sobie myślał? Że urodzisz dziecko i zamieszkasz z nim sama w Londynie, kiedy Liam będzie koncertował. Ooo, niedoczekanie.
-Liam, ale ja nie będę mieszkała sama w obcym mieście z małym dzieckiem.- wycedziłaś przez zęby.
-Spokojnie, cos wymyślimy.- Kiedy mama Liam’a ochłonęła, nawet dało się z nią normalnie porozmawiać  „no to Liam’a mamy z głowy, jeszcze tylko ja”- całą drogę powrotną myślałaś jak powiedzieć o tym rodzicom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz