Ja osobiście uwielbiam tatuaże, choruję na nie już od kilku lat. Kocham wszystko, rysunki, napisy, znaki, no wszystko po prostu! I jestem pewna, że w przyszłości na pewno sprawię sobie takie coś. A może nawet kilka takich cosiów?
Słyszałam jednak, że z tatuażami jest jak z używkami. Można się od nich porządnie uzależnić. Ja jednak wychodzę z założenie, że skoro mam się związać z czymś na całe życie (bo faceta, w końcu, zawsze można zmienić), to musi być to przemyślany ruch. Coś, co ma dla mnie naprawdę wielkie znaczenie. Dlatego, nie rozumiem ludzi, którzy idą do tatuażysty z myślą "A walnę se wieszak na ręce, bo yolo", no bez sensu, no.
Dlatego też, ja postanowiłam, że zrobię sobie góra trzy tatuaże. Jeden już nawet wymyśliłam i będzie to, albo "Be yourself", albo "I can't change" na kostce, na prawej nodze, ponieważ.... ponieważ, bo tak, powód zachowam dla siebie ;)
Podzielicie się ze mną swoją opinią na ten temat?
moją znasz
OdpowiedzUsuńJak już masz sobie coś takiego zrobić, to w miejscu którego nie będziesz żałowała, najlepiej w takim, które łatwo zakryć. Kiedyś może się np. okazać, że w twojej wymarzonej pracy są one nieakceptowane, i będziesz mieć problem. Kostka może być.