niedziela, 17 listopada 2013

Recenzja odżywki Garnier Ultra Doux

Siemaaa! Jak tam mija Wam weekendzik? Bo mi osobiście bardzo dobrze. Jeszcze jak sobie pomyślę, że we wtorek jadę na wycieczkę i nie będzie lekcji, to już w ogóle.

Ale przechodząc do rzeczy. Dziś mam dla Was kolejną recenzję. Tym razem odżywki, którą ubóstwiam. A mianowicie jest to odżywka Garnier Ultra Doux z olejkiem z awokado i masłem karite, do włosów suchych i zniszczonych.
Powiem Wam, że ta odżywka uratowała moje włosy przed kompletnym ścięciem. Po prostu były tak zniszczone, że masakra. Jednak farbowanie, prostowanie, sól morska i chorwackie słońce im nie posłużyły, dlatego teraz robię wszystko co mogę, żeby je uratować i... udało się! Właśnie dzięki tej odżywce, bo jak pisałam w ostatnim poście, szampon tylko szkodzi.

Jej zapach jest nieziemski. Usłyszałam już chyba od każdego z moich znajomych, że moje włosy ślicznie pachną.
Nie obciąża włosów i je uelastycznia.
Używam jej co drugi dzień (czyli wtedy kiedy myję głowę) i nakładam ją na 15-20 minut. Potem wszystko ładnie spłukuję, zawijam włosy w ręcznik i chwilę siedzę z turbanem na głowie. Następnie rozczesuję włosy i pozwalam im wyschnąć, dzięki czemu mam na głowie loczki (jak Harry!).

Powiem jeszcze, że miałam szampon z tej samej serii i nie lubiłam go używać. Ale cóż.

I teraz tak. Za odżywkę zapłaciłam ok. 12 zł (nie pamiętam dokładnie) w Makro. Używam jej od końca września i nie zostało jej wiele, ale myślę, że jeszcze starczy na jakieś dwa tygodnie. Czyli jest jedną z najwydajniejszych odżywek jakie miałam do tej pory.

Jednym słowem: kolejny produkt, który polecam, szczególnie do tak zniszczonych włosów, jakie miałam ja.

1 komentarz: