środa, 27 marca 2013

Małe info...

Cześć, wszystkim! Dzisiaj notka informacyjna. Ostatnio brak mi weny, dlatego nie pojawił się żaden nowy imagin. I w najbliższym czasie też zapewne się nie pojawi.
Przykro mi z tego powodu, ponieważ nie chcę Was zaniedbywać, ale mój komp uległ małej usterce, dlatego też korzystam z kompa taty,a mój za niedługo leci do Czech, aby mi go naprawili... Tak więc nie miejcie mi tego za złe. Ja sama mam nadzieję, że komputer wróci do mnie jak najszybciej, ale nigdy nic nie wiadomo, prawda?
A z okazji zbliżających się świąt, chciałam życzyć Wam dużo zdrowia, szczęścia, bla bla bla... A dla zwariowanych Directionerek (po raz kolejny) pójścia na koncert 1D, spotkania tych kochanych idiotów i wiele, wiele innych rzeczy związanych z nimi.
Jeszcze raz najlepszego...
I co? Alleluja i do przodu:D
PaPa:*



środa, 20 marca 2013

#6 Imagin Louis

       -Nie wierzę, że znowu to zrobił!- pomyślałaś kuląc się w łazience. Łzy spływały po twoich policzkach, a przed oczami miałaś cały czas ten sam obraz.
Usłyszałaś trzask drzwi, a po chwili do twojego pokoju wpadł Twój ojczym. Zamknął drzwi na klucz i powoli się do Ciebie zbliżył. Chciałas krzyczeć, lecz gdy tylko otworzyłaś usta ON zakrył je dłonią.
-Spróbuj krzyczeć, a pożałujesz.- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Po chwili zabrał rękę, a swoim ciałem przycisnął cię do ściany. Zaczął Cię całować, a po chwili rozbierać. Próbowałaś się wyrwać, ale o był silniejszy. Poddałaś się, lecz z twoich oczu płynęły łzy. Znowu to zrobił. Zgwałcił cię. 
     Płakałaś cały czas. Nie potrafiłaś tak dłużej żyć. Ojczym na początku był miłym i fajnym facetem. Ale jak to mówią: Pozory mylą. Gdy tylko się do was wprowadził zaczęły się kłopoty. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że twoja matka była głucha na twoje uwagi. Ba! Nawet oskarżała cię, że zmyślasz. Za każdym razem, kiedy mówiłaś jej co działo się, jak jej nie było, wszystko kończyło się kłótnią. Nikt nie wiedział o twoich problemach. Nawet twój najlepszy przyjaciel. Louis. Ty zawsze robiłaś dobrą minę do złej gry. Lecz tym razem nie wytrzymałaś. Drżącymi rękami wyciągnęłaś z szafki małe, srebrne żyletki. Nigdy nie myślałaś, że będziesz ich używać do tych celów. Wyciągnęłaś jedną z pudełeczka i przyłożyłaś ja do nadgarstka. Zrobiłaś jedną długą linię, z której po chwili zaczęła sączyć się krew. Po chwili zrobiłaś jeszcze więcej kresek.
     Obudziłaś się w szpitalu. Nie pamiętałaś co się stało. Obok ciebie siedział, a właściwe to spał Louis. Spróbowałaś się podnieść, lecz tym tylko obudziłaś chłopaka. Popatrzyła na ciebie szklącymi się oczami i zapytał:
-Czemu to zrobiłaś?- na początku nie zrozumiałaś, o co mu chodzi, lecz on wyciągnął w górę twój zabandażowany nadgarstek.Nie odpowiedziałaś, odwróciłaś tylko głowę, żeby nie widział twoich łez.
-Odpowiesz mi?
-Louis ja... Ja tak dalej nie mogę.- powiedziałaś łamiącym się głosem. on odwrócił twoja głowę i zmusił do tego, abyś spojrzała mu w oczy.
-Ale o co chodzi?
-On... Mój ojczym... On... Zgwałcił mnie....... Znowu.- teraz już nie potrafiłaś powstrzymać łez. Wtuliłaś się w chłopaka. Po godzinie do sali wpadła twoja mama.
-Ty gówniaro!- wydarła się.- Jak mogłaś zrobić coś takiego! Ja od początku wiedziałam, że z tobą jest coś nie tak.- wypowiedziawszy to wyszła z powrotem na korytarz. Rozpłakałaś się. Nie miałaś już nikogo oprócz Louisa. Ale nie mogłaś nic zrobić. Miałaś dopiero szesnaście lat. Chłopak też ni za wiele mógł. On był już pełnoletni. A ponadto grał w zespole. Tym bardziej nie mogłaś prosić go o pomoc.
-Już wiesz dlaczego się cięłam?- zapytałaś.
-Jak długo to trwa?
-Ale co? Do tej pory to wytrzymywałam, ale ja już tak dłużej nie potrafię.
-Czekaj. Wcześniej powiedziałaś, że znowu. jak długo to trwa?
-Jakieś dwa lata. Odkąd się do nas wprowadził.
-Nie możesz tak tego zostawić. Musisz pójść z tym na policję.
-Ale, Louis ty nic nie rozumiesz. On mi groził, że jak komukolwiek o tym powiem to będzie jeszcze gorzej.
-Spokojnie. Będzie dobrze. zawsze możesz zamieszkać u mnie.
-Nie Louis, nie mogę. Nie jestem pełnoletnia, a poza tym problemów Ci nie brakuje.
-O jakich problemach ty mówisz? [T.I] już dawno chciałem ci to powiedzieć. Ja... Zakochałem się w tobie już dawno, ale nie miałem odwagi, żeby ci o tym powiedzieć.
-Oh, Louis. Ja też cię kocham.- po tych słowach chłopak pocałował cię.
     Po tygodniu wyszłaś ze szpitala. Zrobiłaś tak jak powiedział Louis. Zgłosiłaś wszystko na policję. Partner twojej mamy został zamknięty, twoja matka zerwała z tobą kontakt, twierdząc, że ty sobie wszystko zmyśliłaś. Sąd pozwolił ci zamieszkać z Louisem i do dzisiaj tworzycie nierozłączną i przede wszystkim zakochana parę.
----------------------------------------------------------------------------
Siemka! Obiecany imagin już jest. Miał być w weekend, ale wiecie brak weny i czasu robią swoje.



piątek, 15 marca 2013

#5 Imagin Liam cz. III (ostatnia)

Hej! Tak jak obiecałam, dodaję imagina o Liam'ie. Część ostatnia. Z racji tego, że mamy weekend postaram się napisać jeszcze jakieś imaginy, lecz nie wiem jak będzie to wyglądao w praktyce.
Ale nie przedłużając zapraszam do czytania.
------------------------------------------------------------------------------


-O, ale bym zjadła śledzia.- powiedziałaś, a Liam popatrzył na ciebie spode łba.- No co?!- zapytałaś zirytowana.
-Nie, nic . Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę.- Przyszedł po 10 minutach z pełną reklamówką.
-Co tam masz?- zapytałaś, a on zaczął wymieniać co zakupił. Po chwili dodał.
-Ale masz się ze mną podzielić.
-Okej, wracamy do domu?
-Jasne.- rzucił, pomógł ci wstać i ruszyliście w stronę wyjścia. Jak wróciliście chłopak z prędkością światła wyjął telefon i zadzwonił do mamy, a potem do chłopców, aby powiadomić ich, iż będzie miał syna. Plecy bolały cię okropnie, gdy Liam to zauważył, postanowił zrobić ci masaż. Był u ciebie jeszcze przez tydzień potem musiał wracać. Mieliście spotkać się na następne badania, i obiecał, że przywiezie ze sobą chłopców. Czas mijał nie miłosiernie szybko, po miesiącu twój brzuch był taki wielki, że nie byłaś w stanie sama zawiązać sznurówek w butach. Niestety przez najbliższe dwa miesiące nie zapowiadało się, żeby zmalał.
Wreszcie nadszedł poniedziałek i przyjechali chłopcy. Na początku chcieli się na ciebie rzucić, ale gdy zobaczyli wielką ciebie, zmieszali się. Tylko Liam podszedł pocałował cię i przytulił.
-A wy co?  Nie przywitacie się?- zapytałaś. Kiedy usłyszeli te słowa rzucili się na ciebie, lecz tym razem nie tak gwałtownie. Weszliście do środka, chłopcy rozsiedli się na kanapie, a ty zrobiłam herbatę. Rozmawialiście o dziecku, o tym co u nich słychać i w ogóle.
-Wow- powiedział po chwili Zayn.- Aleś ty wielka.- nie powiesz rozbawiło cię to, wiesz, że nie chciał cię obrazić.
-No, a czegoś ty się spodziewał?  W końcu jestem w siódmym miesiącu ciąży.- skarciłaś go wzrokiem. Nie odzywał się już na ten temat. Badania jak zwykle były doskonale. Chłopcy wyjechali, a ty miałaś coraz większe problemy z poruszaniem się. Miałaś termin na 18 kwietnia, dlatego nie zdziwiłaś się jak tydzień wcześniej przyjechał Niall i chłopcy.
-A wy tu czego?- zwróciłaś się do chłopców (oprócz Liam’a).
-No bo wiesz, mamy teraz kilku miesięczną przerwę w koncertowaniu i pomyśleliśmy, że ucieszysz się.
-Pewnie, że się cieszę głuptasy.- powiedziałaś i przytuliłaś się do każdego. Akurat byłaś w trakcie przygotowywania rzeczy do szpitala, bo jak to mówi twoja mama „lepiej nosić niż się prosić”. Oglądali ubranka dziecięce, a ich podziwom towarzyszyły krótkie „ooo”. Tak szczerze mówiąc, to nie dziwiłaś się tym, ubranka były naprawdę słodkie. Dwa dni przed ustalonym terminem, zaczęłaś się źle czuć.
-Ty, ale nie wkręcasz nas?- panikował Harry.- nie odpowiedziałaś nic, tylko zmroziłaś go wzrokiem. Nie miałaś siły mówić. Tak bolał cię brzuch i plecy. Niall zadzwonił po pogotowie, a Liam pomagał zachować względny spokój. Harry jak zwykle panikował, był przerażony bardziej niż ja czy Liam. Chłopaki latali po domu jak poparzeni co chwilę krzycząc „No gdzie jest to pogotowie?!” Tylko Liam, ty i Louis byliście spokojni. Jeżeli twoje wrzaski i płacz można nazwać spokojem. Ukochany kucał naprzeciwko ciebie i pomagał oddychać, a jednocześnie mówił, że wszystko będzie dobrze. Louis w ogóle się nie odzywał, tylko masował twoje plecy. Po półgodzinie nareszcie przyjechało pogotowie.

*perspektywa Louis’a*
Z Sali można było usłyszeć krzyki, [T.I.] wrzeszczała to z bólu, to na Liam’a  „biedny chłopak”- pomyślałem.
-Hej Louis, nad czym tak rozmyślasz?- z zamyślenia wyrwał mnie Niall.
-Nad[T.I.] i Liam’em. Ciekawe jak długo to potrwa.- Niall przytaknął i zaczął pisać sms. Po chwili przyjechali rodzice [T.I.].
-Co się dzieje?- zapytała mama.
-Nie słyszy pani?- zapytałem jakby to było oczywiste. Po godzinie hałas ucichł, a z Sali wyszedł przerażony i jednocześnie szczęśliwy Liam.
-Jestem… ojcem.- powiedział. Gdy to usłyszeliśmy rzuciliśmy się na niego. Rodzice dziewczyny weszli do Sali, a potem co samo zrobił on.

* twoja perspektywa*
Siedziałaś na łóżku z małym Benem na rękach, kiedy weszli rodzice i Liam.
-Jak się czujesz?- zapytała mama siadając obok.
-Dobrze, ale jestem zmęczona.- odparłaś nie mogąc przestać się uśmiechać. Kiedy rodzice pojechali do domu, do Sali weszli chłopcy.
-Jak tam?- zapytał Louis uśmiechając się do śpiącego Bena. Rozmawialiście jeszcze trochę, dopóki twój skarb się nie obudził. Poprosiłaś chłopców, aby wyszli, bo ty musiałaś nakarmić małego. Został tylko Liam. Kiedy Ben się najadł chłopak wziął go na ręce, a zespół przyszedł z powrotem. Nawet się nie obejrzałaś, a Ben wrócił na twoje ręce. Zrobiło się późno.
Po trzech dniach wyszłaś ze szpitala. Byłaś naprawdę zmęczona. W domu czekała na ciebie niespodzianka. Chłopcy kupili wszystkie potrzebne rzeczy dla dziecka. Byłaś im za to bardzo wdzięczna. Zaoferowali swoją pomoc przy małym. Nie protestowałaś, ponieważ miałaś do nich zaufanie. Kiedy ty położyłaś się spać, chłopcy zajmowali się małym.
Liam został jeszcze przez dwa miesiące, a w Internecie wrzało od waszych i Bena zdjęć. W końcu postanowiliście się zaręczyć i wyjechać do Londynu. Twoi rodzice nie byli zachwyceni tym pomysłem, lecz nie protestowali, przecież byłaś już dorosła. W Londynie urządziliście pokój dla Bena i żyliście długo i szczęśliwie do następnej trasy One Direction.

Kolejne święto...

Siemaneczko! Dziś kolejny post o świętowaniu... Tym razem Red Nose Day. Jak zapewne wiecie chłopcy współpracują z nimi. Co jakiś czas dostają pewne "wyzwania". Na dzisiaj Louis miał pofarbować włosy na czerwono lub rudo, co oczywiście zrobił:
  I jak Wam się podoba? Mnie tak średnio, ale skoro to na cele charytatywne to... czemu nie?
Następny jest Niall, który przez cały dzisiejszy dzień nie może się odzywać. Z tego co wiem, idzie mu to całkiem nieźle.
No i Zayn. On zaś miał zgolić brodę Bena Winstona.Niestety nie wiem jakie zdania dostali Liam i Harry, ale wiem, że chłopcy dzisiaj dadzą występ, gdzie zaśpiewają One Way Or Another. Występ będzie można zobaczyć na BBC one o godzinie 20:00.
Aha... i prawie bym zapomniała. Widzieliście to! Mój blog ma dokładnie 5[69] wyświetleń. Coś mi mówi, że Harry Styles czuwa nade mną.
Ale jestem podjarana.
Jeszcze dzisiaj wieczorem pojawi się nowa część imagina o Liam'ie.
Do zobaczenia! Cześć!

czwartek, 14 marca 2013

Kolejny dzień Directioner... Tym raze z całego świata

No siemka! Tak, tak to kolejny dzień Directioners. Jak widzicie po tytule, obchodzą go Directioners z całego świata. Tak więc chciałam życzyć Wam tego samego co poprzednio. Mianowicie abyście spotkały tych pięciu waritów i wszystkiego czego sobie jeszcze zapragniecie w związku z nimi. Czemu pisze o tym dopiero teraz? Ponieważ dopiero przed chwilą wróciłam ze szkoły. Jak już kiedyś wspominałam, życie nastolatka nie jest łatwe.
Jeszcze chciałam dodać co w związku z naszym "świętem" możecie zrobić. Otóż na nadgarstku napiszcie "Directioner", załóżcie coś w paski (ja mam na sobie sweter w paski), przeglądajcie się w każdym możliwym miejscu i mówcie jakie to jesteście piękne (a co, każdemu się należy), dużo jedzcie, na każdego kota wołajcie "PUSSY".
Mam nadzieję, że niczego nie przegapiłam. Pomysły wzięłam z facebooka z różnych fanpagów.
Papa:*

środa, 13 marca 2013

#4 Imagin Liam cz.II



Następnego dnia wsiedliście w samolot i udaliście się do Polski.
-Już jesteśmy!- zawołałaś przerażona „jak im to powiedzieć?”. Na to pytanie nie znalazłaś odpowiedzi. Kiedy usiedliście w kuchni w czwórkę, zapadła niezręczna cisza.
-To co chcieliście nam powiedzieć?- zaczął tata.
-Bo… Ja… My… zaliczyliśmy wpadkę- wykrztusiłaś to wreszcie z siebie.
-Co?!- krzyknęła mama.- Ja się chyba przesłyszałam. Poczekaj. Mam rozumieć, że jesteś w ciąży?- zapytała, a ty pokiwałaś twierdząco głową.
-Boże [T.I.], myślałam, że jesteś rozsądniejsza. Nie mogę w to uwierzyć. A ty Liam? Jesteś starszy, powinieneś mieć więcej oleju w głowie.
-Wiem proszę pani, to moja wina.- ale mama już nic nie mówiła, tylko usiadła i rozpłakała się. Tata też się nie odzywał, widać było, że zawiódł się na tobie. Postanowiliście pójść do twojego pokoju. Zamknęłaś drzwi i wyciągnęłaś telefon.
-Gdzie dzwonisz?- zapytał Liam.
-Do lekarza.- odpowiedziałaś jakby to było oczywiste. Umówiłaś się na następny dzień, na godzinę dwunastą.
-No to już po wszystkim.- rzuciłaś i odetchnęłaś z ulgą.- Żadne z rodziców nie powiedziało, że mamy się wynosić z ich życia.
-Taa. Kocham cię- wypalił ni z tego ni z owego Liam. W zamian pocałowałaś go. Leżeliście sobie i rozmawialiście, o tym co będzie później. Potem oboje zasnęliście. Liam wstał jako pierwszy, zrobił śniadanie i nakrył do stołu. Jak zeszłaś, byłaś mile zaskoczona. Rodzice tez nie potrafili wyjść z podziwu. Zajadali się naleśnikami, ale jak skończyli tata zaczął swój monolog.
-Dzieci, postąpiliście bardzo nie rozsądnie, ale przemyśleliśmy z mamą wszystko i doszliśmy do wniosku, że pomożemy Wam. W końcu jesteś naszym dzieckiem- tata mówił teraz do ciebie- ale jest jeden warunek.
-Jaki?- Liam uprzedził twoje pytanie.
-Musicie się pobrać, a jeżeli nie chcecie się pobierać to chociaż się zaręczcie.
-Dobrze.- powiedziałaś rozluźniona i z promiennym uśmiechem na twarzy.-Och! Musimy już lecieć.- rzekłaś patrząc na zegarek o dwunastej mieliście wizytę u lekarza, a teraz była 11:30.
                Gdy weszliście do budynku, z twarzy Liam’a dało się wyczytać, że jest przestraszony.
-Nie bój się. To nie w ciebie będą zaglądać.- powiedziałaś z rozbawieniem na twarzy.
-Chyba jestem zazdrosny.- powiedział przeciągając cię do siebie.
-O co? O Lekarza?
-No… tak. W końcu to on będzie w ciebie zaglądać.
-Nie martw się, to jest kobieta.- uśmiechnęłaś się do niego, a on odetchnął z ulgą. Siedzieliście jeszcze przez chwilę, a potem pielęgniarka wywołała twoje nazwisko. Kiedy Liam ruszył za tobą, kobieta zagrodziła mu drogę.
-Pana zawołam za chwilę.- rzekła, a Liam spojrzał na ciebie. Weszłaś do gabinetu, tam zostałaś przesłuchana i zbadana. Dowiedziałaś się, że jest to połowa drugiego tygodnia ciąży. Pielęgniarka wpuściła Loam’a, uśmiechnęłaś się do niego i czekaliście na USG. Wasze dziecko wyglądało jak mała krewetka, ale już je kochałaś. Po wyjściu z budynku twój kochany był tak szczęśliwy, że przytulił cię jednocześnie podnosząc do góry.
-Hahaha. Wariacie ty mój.- powiedziałaś i pocałowałaś go. Było ciepło, postanowiliście pójść do parku. Cały czas rozmawialiście o dziecku. O tym jak będzie wyglądało, czy odziedziczy talent po tacie itd.
                Liam wyjechał już tydzień temu. Z rodzicami dobrze się dogadywałaś, można by przypuszczać, że mama nawet zaczynała się ciszyć z tego, że będzie babcią. [I.T.P.] też powiedziałam. Za dwa tygodnie kolejna wizyta. Więc nie miałaś czasu, aby się za Liam’em  porządnie stęsknić.  Żyłaś po staremu, oczywiście nie balowałaś po nocach i omijałaś alkohol jak ogień, ale po za tym spotykałaś się ze znajomymi, jeszcze im nie powiedziałaś o swoim stanie.
                Tak minęły cztery miesiące, już zaczynałaś się zaokrąglać. Robiło się coraz zimniej, lecz nie przeszkadzało ci to. Cały czas prowadziłaś aktywny tryb życia. Kiedy Liam przyjechał na kolejną wizytę, ku twojemu zdziwieniu przywiózł ze sobą chłopców. Otworzyłaś drzwi i cała piątka rzuciła się na ciebie.
-Uważajcie!- krzyknęłaś kiedy cię ściskali, momentalnie odsunęli się od ciebie.- Ale to nie znaczy, że macie przerywać.- tym razem każdy podszedł i z osobna cię uściskał.
-Ale ładnie wyglądasz- rzekł Liam.
-Nie podlizuj się- wytknęłaś mu.
-Ma racje.- krzyknęli wszyscy.
-Ej, a może byście weszli?- zaproponowałaś, jak powiedziałaś tak zrobili. Twoich rodziców jeszcze nie było. Siedzieliście tak i gadaliście. W końcu Louis nie wytrzymał i zapytał:
-No.. a ten… rusza się?
-Co?- zapytałaś zbita z tropu.
-No wiesz, dziecko.- powiedział spięty.
-No- uśmiechnęłaś się.- Chcesz sprawdzić?- zapytałaś, a on pokiwał głową. Wzięłaś, więc jego dłoń i przyłożyłaś do miejsca gdzie poczułaś ruch. Poczekałaś chwilę, aż dziecko znów się poruszyło. Gdy on też to poczuł, powiedział:
-Wooow- i powoli zabrał rękę. Po chwili każdy z chłopców siedział przy tobie chcąc sprawdzić czy to prawda.
-Hej! Dajcie już jej spokój!- krzyknął  zirytowany Liam.
-Te Sherlock, chodź tu- nie wiesz czemu go tak nazwałaś. Ale wykonał polecenie i przysunął się bliżej. Ujęłaś jego dłoń i przyłożyłaś do brzucha, kiedy zapatrzył się na ciebie, wciąż trzymając rękę na brzuchu, pocałowałaś go. Rodzice nie byli zdziwieni widokiem chłopców. Przyszli przywitali się i wrócili do swoich obowiązków. Chłopcy i ty gadaliście jeszcze długo. Potem wszyscy zasnęliście. Następnego dnia ty i Liam zerwaliście się z samego rana z powodu umówionej wizyty u lekarza. Zostawiliście chłopcom kartkę i wyszliście. Byliście trochę zawiedzeni, że nie możecie jeszcze poznać płci waszego dziecka. Pani doktor kazała przyjść za dwa miesiące i wtedy powie wam czy będzie chłopiec czy dziewczynka. Zespół był tylko trzy dni. Kiedy wyjechali. Pierwszy raz od dawna weszłaś na jakąś stronę plotkarską.
Mamy dla Was, wszystkich fanów One Direction, rozczarowującą wiadomość. Liam Payne i jego dziewczyna [T.I.] [T.N.] najprawdopodobniej spodziewają się dziecka. Nasz fotograf widział ich jak 25.11 wychodzili z kliniki ginekologicznej. Poniżej kilka zdjęć.
Tak brzmiała wiadomość, to nie była plotka. Cieszyły cię komentarze typu „Ale fajnie, życzę im szczęścia”, ale aż się roiło komentarzy typu „Nie nawidzę tej suki, pewnie wzięła Liam’a na dziecko, żeby wyciągnąć kasę.” Albo „Ona i jej bachor zniszczą Liam’owi karierę. Życzę jej jak najgorzej”
Bardzo bolały cię te słowa, lecz co mogłaś na to poradzić. Poniżej znalazłaś jeszcze jedną plotkę, która brzmiała:
Nasze obawy się potwierdziły. Liam Payne członek słynnego zespołu One Direction i [T.I] [T.N.] spodziewają się dziecka. Wczoraj widziano ich w parku w jej rodzinnym mieście. Para spacerowała sobie spokojnie rozmawiając. Poniżej zdjęcia na których widać już dość duży brzuszek dziewczyny. Co o tym sądzicie?
Właśnie tego obawiałaś się najbardziej. Plotki rozchodziły się jak świeże bułeczki.
Cieszyłaś się, że jesteś w ciąży, ale nie chciałaś, aby dowiedział się o tym cały świat.
Ostatnio w telewizji emitowany był koncert chłopaków. Każdy cieszył się z tego co robi, lecz
Liam był przeszczęśliwy.
Z dnia na dzień byłaś coraz grubsza, tak szczerze, trochę cię to przerażało. Nie mieściłaś się już w swoje stare ubrania. Trochę pożyczałaś od mamy, a trochę ciuchów sama sobie kupiłaś.
Wreszcie przyszedł  styczeń, przyjechał Liam i poszliście na USG. Tam usłyszeliście bicie serduszka waszego dziecka i poznaliście płeć. Ku uciesze Liam’a miał być to chłopiec. Rozpierała go duma. Gdy wyszliście z budynku powiedział:
-Ha! Na pewno zostanie piłkarzem.
-Wariacie ty mój. Nie planuj jeszcze, okej?
-Czemu? Ale jestem szczęśliwy.- powiedział i pocałował cię.
-Właśnie widzę.- rzuciłaś z uśmiechem na twarzy. Chwile debatowaliście gdzie mamy pójść i w końcu postanowiliście pójść do galerii handlowej. Chodziliście po sklepach z ubraniami, myślałaś, że kupisz coś sobie, lecz Liam nie dawał ci pójść nic pooglądać, ponieważ miał fazę na ubranka dziecięce.
-Hej! Ja też muszę w czymś chodzić- rzekłaś i udałaś, że się obrażasz.
-Ach, no dobra. Chodź wybierzemy coś.- wyparował i pociągnął cię do sekcji ciążowej. Liam wybrał ci to:
   
i uparł się, że musisz je mieć, a ty wybrałaś sobie dwie sukienki i spodnie. Liam wyrwał ci z rąk torby i poszliście na gorącą czekoladę. Jak zawsze nie miałaś zachcianek teraz napadła cię ochota na śledzie.
-O, ale bym zjadła śledzia.- powiedziałaś, a Liam popatrzył na ciebie spode łba.- No co?!- zapytałaś zirytowana.

poniedziałek, 11 marca 2013

#3 Imagin Liam. Cz.I

Siemka! To znowu ja! Dziś postanowiłam wstawić imagina. Będzie podzielony na kilka części, gdyż jest strasznie długi.
Zapraszam do czytania!
----------------------------------------------------------------------------------


Wreszcie nadszedł sierpień. Liam niedługo obchodził urodziny. Oczywiście zostałam zaproszona, już nie mogłam doczekać się tego dnia. Umówiliśmy się z Niall’em, że to ja przyjadę do Londynu, w końcu byłam tam już nie raz, a po za tym on tez ma tam znajomych.

                Nareszcie- pomyślałaś siedząc wygodnie w samolocie.- jeszcze dwie godziny i będę przy ukochanym.- Lot przebiegł wyjątkowo szybko. Na parkingu przed lotniskiem czekał na ciebie Liam. Podbiegłaś do niego i zarzuciłaś mu ręce na szyję, całując go przy tym namiętnie i długo.
-Wszystkiego najlepszego- powiedziałaś, gdy już się od niego oderwałaś.
-Dziękuję- odparł twój ukochany i jeszcze raz cię pocałował.
-Jedziemy?
-Tak, stęskniłem się za tobą.
-Ja za tobą też.
                Kiedy dojechaliście do jego domu, wzięłaś prysznic , przebrałaś się, pomalowałaś i już byłaś gotowa.
-Pięknie wyglądasz.- powiedział Liam.
-Dziękuję, ty tez niczego sobie.- odparłaś i znów go pocałowałaś. Trwaliście tak w pocałunku, dopóki Liam’owi nie zadzwonił telefon.
-Przepraszam- rzucił kiedy się rozłączył.- chłopcy już się nie cierpliwą. Jedziemy?
-Jak najbardziej.- w klubie było głośno, chłopcy z jakimiś znajomymi już czekali na was przy stoliku. Podeszliście do nich i Liam przedstawił cię pozostałym. Jedna dziewczyna z długimi czarnymi włosami i tak samo czarnymi oczami patrzyła na ciebie jakbyś jej rodzinę zabiła. Widać było, ze nie przypadłaś jej do gustu. Nie przejmowałaś się tym zbyt długo, gdyż Liam porwał cię do tańca, potem to samo zrobili pozostali. Bawiłaś się świetnie, wypiłaś jak na ciebie dużą ilość alkoholu pod postacią kilku drinków i paru piw. Bawiłaś się w najlepsze .Pamiętasz jak wróciliście do domu i jak obściskiwałaś się zLiam’em, niestety nie pamiętasz co było potem. Obudziłaś się około jedenastej. Liamjuż nie spał.
-Dzień dobry.- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Czeeeść- odparłaś jednocześnie ziewając.
-Jak tam głowa?
-A wiesz, że nawet dobrze. Tyle że nie pamiętam co robiliśmy po powrocie.- powiedziałaś nieśmiało.
-No… Wiesz, pierwszy raz się kochaliśmy.- Niall spalił buraka.
-Że co?!- chyba się przesłyszałaś. Nie zaprzeczałaś było to wspaniałe uczcie, lecz jak to ty, spanikowałaś.- Przepraszam.
-Za co? Było super.- rzucił chłopak i cię przytulił. Odwzajemniłaś uścisk. Kiedy już się ogarnęłaś, poszłaś do łazienki i ubrałaś się. Na dół przyciągnęły cię smakowite zapachy.
-Co tak smacznie pachnie?- zapytałaś opierając się o futrynę drzwi w kuchni.
-Twoje ulubione naleśniki.- powiedział twój chłopak i gestem wskazał żebyś usiadła. Po śniadaniu poszliście na spacer i do chłopaków. Nie wiesz czy Liam powiedział im o tym co stało się w nocy, lecz po ich dumnych spojrzeniach można było wywnioskować, że tak. Siedzieliście u nich do późnego wieczora, gdy wróciliście, nie miałaś nawet siły, aby się rozebrać. Walnęłaś się na łóżko obok Liam’a i wtuliłaś się w jego ciepły tors. Zasnęłaś z prędkością światła.
Zerwałaś się z łóżka o szóstej. Obudziły cię straszne nudności. Pobiegłaś więc szybko do łazienki, gdzie tuliłaś się do muszli, cały czas nie wiedząc czy już ci przeszło.
-Co ci jest?- zapytał zaspany Liam.
-Nie wiem.- powiedziałaś i znowu puściłaś pawia. Ukochany podszedł do ciebie i pomasował cię po plecach. Kiedy ci przeszło Liam pomógł ci wrócić do łóżka, tam otulił cię cieplą kołdrą, a sam poszedł do kuchni. Wrócił z kubkiem gorącej herbaty.
-Napij się.- powiedział siadając obok ciebie. Pociągnęłaś łyk herbaty i od razu się skrzywiłaś.
-Fujj- powiedziałaś ledwo przełykając ciecz.- Czemu dałeś mi gorzką herbatę?
-Tylko taka pomaga przy zatruciu.- Powiedział i zamilkł. Jak znów się obudziłaś była dziesiąta. Wstałaś ostrożnie, w obawie, że nudności powrócą, lecz nic takiego nie zaobserwowałaś. Jak zeszłaś na dół w salonie ujrzałaś Liam’a i Louis’a.
-Jak się czujesz?- zapytał twój ukochany z troską w głosie.
-Już lepiej.- odrzekłaś cicho, nadal byłaś za słaba na głośne mówienie czy gwałtowne ruchy. Podeszłaś powoli do kanapy i usiadłaś obok Liam’a, a on objął cię ramieniem. Siedzieliście w milczeniu, chłopcy oglądali jakiś mecz, a ty zastanawiałaś się czym mogłaś się zatruć. Nawet nie zorientowałaś się kiedy Louis wyszedł. W twoim brzuchu zaburzało.
-Chcesz cos zjeść?
-Nie wiem.
-Zaraz coś wymyślę.- rzucił chłopak, a ty zostałaś sama w salonie. Przyniósł ci lekkie kanapki i herbatę. Zjadłaś powoli.
                Tak minął kolejny tydzień, czyli rano zrywałaś się i rzygałaś, a po południu ci przechodziło. W końcu, te objawy cię zaniepokoiły. Kiedy Liam był na próbie, postanowiłaś pójść do apteki. Tam zakupiłaś test ciążowy i wróciłaś do domu. Gdy zobaczyłaś wynik, nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Test był pozytywny. To było jakby ktoś kopnął cię w brzuch. Stoczyłaś się po ścianie na podłogę, nogi podciągnęłaś pod brodę i zalałaś się łzami. Nie wiesz ile płakałaś, lecz Liam był mocno zaskoczony, gdy wszedł do łazienki, a na szafce zobaczył otworzone pudełko z napisem „test ciążowy” i ciebie płaczącą pod ścianą.
-Błagam, powiedz, że to nie prawda.- powiedział przerażony, kucając naprzeciwko ciebie.
-Niestety. Wpadliśmy.- powiedziałaś przez szloch. A on już nic nie mówił, tylko cię przytulił.
-Jakoś sobie poradzimy.- uspokajał cię. Pociągnął cię w górę i zaprowadził do salonu, przykrył kocem i podał gorącą herbatę. Nie było jeszcze późno, gdy nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi.
-O matko, totalnie zapomniałem, że umówiliśmy się z chłopakami.- powiedział i ruszył w kierunku drzwi. Chłopcy byli bardzo pobudzeni. Liam najwyraźniej nie dał po sobie poznać, że coś się dzieje.
-Siema!- krzyknęli wszyscy.Ty nic nie mówiłam, po prostu nie miałaś na to siły.
-Mamy mały problem.- odparł Liam drapiąc się po głowie, a ty spojrzałaś na niego spode łba.
-No dobra nie taki mały.- powiedział wreszcie.
-Co? Wpadliście?- zażartował Louis, lecz jak zobaczył wasze miny, pewnie od razu ugryzł się w język.
-Lou, to nie są żarty.- powiedziałaś w końcu ochrypłym od płaczu głosem.
-Wy sobie jaja robicie, prawda?- odezwał się Zayn.
-Nie.- wyparował Liam.
                Siedzieliście tak w drętwej atmosferze. Co jakiś czas Louis rzucał sucharami, które tylko jego śmieszyły. Po kilku próbach rozśmieszenia reszty, w końcu się poddał i włączył jakiś mecz. A ty myślałaś jak powiesz o tym rodzicom, [I.T.P.} i czy  twoje życie będzie jeszcze takie jak kiedyś. Ale przynajmniej wiedziałaś jedno, wiedziałaś, że twoje marzenie, czyli pójście na studia weterynaryjne prysnęło niczym bańka mydlana. Nie zauważyłaś jak po twoim policzku potoczyła się samotna łza.
-Wszystko będzie dobrze, jakoś sobie poradzimy.- pocieszał cię Liam, a ty naiwnie mu wierzyłaś. Gdy przyszła 22 chłopcy zaczęli się zbierać. Ty też wstałaś, wyciągnęłaś się, starannie złożyłaś koc.
Poszłaś do łazienki.- Dobrze, ze kupiłam dwa testy- pomyślałaś. Wyciągnęłaś test z opakowania i wykonałaś go. Twoja nadzieja prysnęła, drugi test też wyszedł pozytywnie. Nie wiedziałaś czy masz się śmiać czy płakać. Dlatego poszłaś na kompromis i napuściłaś wody do wanny. Po długiej kąpieli, poszłaś do sypialni. Liam sprawdzał coś w Internecie.
-Co robisz?- spytałaś.
-A tak patrzę czy jest cos ciekawego.- podeszłaś więc bliżej i spojrzałaś na monitor. Czytał wiadomości na temat dzieci. Mimowolnie się uśmiechnęłaś.
-Kocham cie, wiesz?- powiedziałaś całując go w policzek.
-Wiem, ja ciebie też. – wyłączył komputer i pociągnął cię w taki sposób, że usiadłaś na jego kolanach. Objął cię w talii, a ty go przytuliłaś.
-Nigdy nie myślałem, że w wieku dwudziestu lat będę miał dziecko, ale bardzo cieszę się z tego powodu.- w zasadzie ty tez powoli oswajałaś się z tą myślą. Przecież zawsze chciałaś mieć dzieci. A ze studiów nie trzeba rezygnować na zawsze. Zdałaś maturę śpiewająco, nic się nie stanie jeżeli studia poczekają rok lub dwa.
-Ja też.- powiedziałaś i po raz pierwszy tego dnia się uśmiechnęłaś.
-Wiesz co? Mam nadzieję, że to będzie chłopiec- powiedział chłopak i czule cię pocałował.
-A ja, że dziewczynka.- przekomarzałaś się z nim jeszcze przez jakiś czas. A potem powiedziałaś:
-Tylko musimy o tym powiedzieć naszym rodzicom.
-No tak. Może nie będzie tak źle.
-Może.
-Hej! Mam pomysł, jutro pojedziemy do moich rodziców, a po jutrze pojedziemy do Polski. Co ty na to?
-No… Dobrze.- rzekłaś, zeszłaś z kolan Liam’a i położyłaś się w łóżku, on położył się obok i objął cię w pasie.- Znów zasnęłaś z prędkością światła.
Nudności już ci przeszły, ale tym razem to Liam mnie obudził.
-Co jest?- zapytałaś patrząc na niego jednym okiem.
-Wymyśliłem imię dla dziecka.- powiedział podekscytowany.- Jeżeli to będzie chłopiec to nazwiemy go Benjamin, a jak będzie dziewczynka to nazwiemy ją Rebecca. Co ty na to?
-Ślicznie.- powiedziałaś i zatopiłaś się w jego brązowych oczach.
-O której jedziemy?
-Jak chcesz możemy jechać nawet zaraz.
-A która jest?
-Dochodzi jedenasta.- powiedział i uśmiechnął się.
-To w takim razie jedźmy. – wstałaś i przeciągnęłaś się. Poszłaś do łazienki, ogarnęłaś się i doszłaś do wniosku, że póki jeszcze możesz, to założysz swoją czerwoną sukienkę.
-Jak zawsze, wyglądasz ślicznie.- rzucił Liam i pocałował cię. Zjedliście śniadanie i wyruszyliście.
-Mamo!- krzyknął chłopak wchodząc do kuchni, ty szłaś za nim. Strasznie obawiałaś się reakcji jego mamy.
-Dzień dobry- powiedziałaś nieśmiało i delikatnie się uśmiechnęłaś.
-Co się stało?- zapytała bez żadnych ceregieli.
-A co miało się stać?- zapytał tajemniczo Liam.
-Oho. Wyczuwam kłopoty. – rzekła pani Payne, a tobie zachciało się wymiotować.
-Bo jest sprawa. Tylko na nas nie krzycz, proszę.- rzucił szybko Liam i złapał cię za rękę. W końcu odezwałaś się ja. Powiedziałaś cicho z przerażenia.
- Jestem w ciąży.- Gdy to powiedziałaś pani Payne na twarzy robiła się na zmianę, czerwona i blada. Po kilku głębokich oddechach powiedziała:
-Dobrze… Dzieci co wyście najlepszego zrobili. Nie pomyśleliście o konsekwencjach?
-Ale mamo wiemy, że jesteśmy jeszcze młodzi, ale poradzimy sobie. Pieniądze są, mieszkać tez jest gdzie.- zamurowało cię, co on sobie myślał? Że urodzisz dziecko i zamieszkasz z nim sama w Londynie, kiedy Liam będzie koncertował. Ooo, niedoczekanie.
-Liam, ale ja nie będę mieszkała sama w obcym mieście z małym dzieckiem.- wycedziłaś przez zęby.
-Spokojnie, cos wymyślimy.- Kiedy mama Liam’a ochłonęła, nawet dało się z nią normalnie porozmawiać  „no to Liam’a mamy z głowy, jeszcze tylko ja”- całą drogę powrotną myślałaś jak powiedzieć o tym rodzicom.

sobota, 9 marca 2013

Polish Directioners Day

Siema, siema! Co tam directionerki (i nie tylko)? Jak zapewne wiecie dzisiaj mamy dzień Directioners. Z tej okazji chciałam życzyć Wam, przede wszystkim spotkania tych pięciu wariatów. Jak najczęstszego chodzenia na ich koncerty i niezliczonej liczby autografów :P. Jak któraś ma twittera to również, aby Was followneli.
To było by na tyle z mojej strony. Do zobaczenia. LikeLipGloss.

Ps: Mój Twitter <https://twitter.com/wika9988>

czwartek, 7 marca 2013

Informacje 1D

Cześć! To znowu ja! Przed chwilą znalazłam coś co mnie bardzo... nie wiem... zdziwiło? Zaskoczyło? Tak to chyba będzie dobrze określenie.  Mianowicie Eleanor, to ponoć nie jest prawdziwe imię dziewczyny Louisa.  W ogóle podobno są one dwie i są aktorkami, które zostały wynajęte przez Modest, aby ukryć Larrego. Skąd to wiadomo? Otóż po necie krążą fotki Louisa i rzekomej Eleanor.
https://lh6.googleusercontent.com/-vEdsTbLZ3bY/UI2PBKcYLuI/AAAAAAAABAE/zK3oxLOgJTo/s529/el14.jpg
Jak widać na zdjęciu po lewej jest ona dużo niższa od Tommo, a po prawej są oni równego wzrostu. Ponoć są to również córki jednego z pracowników Modest. Pod spodem jeszcze jedna fotka.
https://lh4.googleusercontent.com/-8O8PgdSBAK4/UI2PH94TdlI/AAAAAAAABBU/3P8CF3bpf8Q/s512/el8.jpg
Jeżeli dobrze się przyjrzymy dostrzeżemy różnice w ich wyglądzie. Np. Jedna dziewczyna jest bardziej "pyzata"od drugiej czy mają inny kolor włosów.
Ja już nie wiem co o tym myśleć. Moje zdanie jest takie, że nikt nie powinien wtrącać się w życie prywatne któregokolwiek z chłopców i tyle, bo to jest ich sprawa z kim się spotykają. 
No, to byłoby na tyle jeżeli chodzi o nich. chciałabym również poznać Wasze zdanie na ten temat. Piszcie w komentarzach i do następnego. :*

niedziela, 3 marca 2013

#2 Imagin Niall :D

No witam, witam. Dzisiaj mam dla Was drugi imagin w moim wykonaniu. Tym razem z Niall'em. Mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania!
Ps: W głośnikach One Direction https://www.youtube.com/watch?v=0KbCvnuZHhU
-------------------------------------------------------------------
 
  -Czyś ty zwariowała?! Oddaj mi te siatki!- krzyknął na mnie
Niall.
-Kotku spokojnie.- uspakajałam go- po pierwsze są lekkie, a po drugie ciąża to nie choroba.- zdziwieni? Co prawda to dopiero piąty miesiąc, ale Niall już wariuje na punkcie dziecka.
-Może i nie, ale nie chcę, aby stało się coś tobie albo maleństwu.
-Och, no dobra masz te siatki.- powiedziałam wyciągając przed siebie ręce i przy okazji dając mu buziaka. Niall zabrał zakupy i oboje ruszyliśmy w stronę domu. Szliśmy przez już ośnieżony park. Jest dopiero początek grudnia, a ja już czuję zbliżające się święta. Postanowiliśmy, że tegoroczne Boże Narodzenie spędzimy u moich rodziców w Polsce. Nie widziałam się z nimi od kiedy dowiedziałam się o ciąży. Rodzice Niall'a nie powiem, byli zawiedzeni, ale zrozumieli, ponieważ zeszłe święta spędzałam z nimi w Irlandii. Juz nie mogłam się doczekać.
-Co jest?- wyrwał mnie z zamyślenia mój chłopak.
-Nic. Myślałam o naszym dziecku i o przyszłorocznych świętach.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.- rzekł chłopak i objął mnie ramieniem. Szliśmy tak w milczeniu, aż do domu chłopaków. Dobrze czytacie, nadal mieszkamy w szóstkę. Razem z Niall'em cały czas szukamy jakiegoś gniazdka.
-Jesteśmy!- krzyknęlam i zaczęłam się rozbierać.
-Poczekaj, pomogę ci.- zaoferował się nastolatek i zdjął mój płaszcz.
-Siadaj.- powiedział i wskazał komodę.
-Niall potrafię zdjąć buty.- uwielbiałam się z nim przekomarzać
-Nie marudź i siadaj.
-Chłopcy!- wydarłam się- który powie Niall'owi, że nie jestem dzieckiem i sama zdejmę buty?- kiedy kończyłam wszyscy już stali w korytarzu.
-Niall ona ma rację. Musisz jej pomóc zdjąć całą resztę.- odpalił Louis, a ja ze śmiechem podeszłam do niego (nadal w butach) i trzepnęłam go w głowę.
-No co?! Nie mam racji?!
-Niestety nie.- odpowiedziałam i opierając się o ścianę, rozpięłam suwak w kozakach. Pokazałam im język i ruszyłam do kuchni zrobić herbatę. w ostatniej chwili sięgnęłam po kawę. Kiedy już zalałam ciecz wrzątkiem, do kuchni wpadł Niall.
-Co robisz?
-Piję kawę, nie widać?- zapytałam, a on wyjął mi kubek z rąk i namiętnie pocałował.
-Mmm. Za co to?- spytałam kiedy wreszcie się ode mnie odkleił.
-Za to, żebyś nie denerwowała się, kiedy wypiję twoja kawę, a ty zrobisz sobie herbatę.
-Osz ty! Nawet nie wiesz jaka mam ochotę na ta kawę.
-Ale jej nie wypijesz, bo ci nie wolno.- rzucił i oboje poszliśmy do salonu.

*perspektywa Niall'a*
  Tam razem z pozostałymi obejrzeliśmy "Klątwę 3". Mocno się zdziwiłem, kiedy [t.i.] nie wtulała się we mnie mocniej. Dopiero kiedy film się skończył zauważyłem, ze śpi. Postanowiłem zanieść ją do sypialni, lecz gdy tylko ją podniosłem otworzyła oczy.
-Co ty robisz?- zapytała zaspanym głosem.
-Tak słodko spałaś, że nie miałem serca cię budzić.
-Aww. Kocham cię, no a teraz mnie puść, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz. I kto będzie śpiewał?
-No dobra przekonałaś mnie.- odpaliłem po chwili namysłu i delikatnie postawiałem ją na ziemi, za co dostałem buziaka. Siedzieliśmy jeszcze trochę,a potem razem z [t.i.] poszliśmy spać. Obudziłem się o trzeciej nad ranem. Zdziwiłem się, że nie ma obok mnie mojej dziewczyny. Była w kuchni i grzebała po szafkach.
-Czemu nie spisz?- zapytałem mrużąc oczy.
-Mamy może śledzie?- odpowiedziała pytaniem na pytanie wychylając głowę z kolejnej szafki.
-Obawiam się, że nie. wracaj do łóżka, bo zimno bez ciebie.
-Ale ja mam ochotę na śledzie.
-Obiecuję, że z samego rana pójdę po nie do sklepu.- odpowiedziałem przytulając ją.
-Eee... No dobra.- wyparowała i pobiegła na górę. ja tylko pokręciłem głową i ruszyłem w jej ślady. Obudziłem się o siódmej, jak [t.i.] jeszcze spała. Ubrałem się, więc szybko i pobiegłem do sklepu. Kupiłem upragnione śledzie i jeszcze parę drobiazgów, tak na wszelki wypadek. Wróciłem po pół godzinie. Chłopaki już grali na PS, a [t.i.] nadal spała. Przygotowałem więc śniadanie i zaniosłem do naszej sypialni. bardzo się ucieszyła na widok śledzi. Skonsumowaliśmy posiłek i zeszliśmy do reszty. Potem pojechaliśmy do studia, gdzie spędziliśmy południe. Po skończonej pracy wybraliśmy się do Nando's i na kręgle. [T.i.] tylko się nam przyglądała, ale nie było widać żeby sprawiało jej to problem.