poniedziałek, 16 września 2013

Dzień z życia LikeLipGloss:)

Sieeema!!! Jak Wam mija poniedziałek? Bo mi stanowczo baaardzo dobrze. Dlatego też, chciałbym go opisać.
Powiem Wam szczerze, że lepszego początku tygodnia nie miałam już dawno.
Ale zaczynając od początku.
Moja pierwsza lekcja była to godzina wychowawcza. Wiecie, sprawy organizacyjne i inne pierdoły. 
Początek jak to początek. Wszyscy siedzą śnięci przy ławkach, ale nie długo. W połowie lekcji każdy już zdążył się rozbudzić. Na szczęście wszystkie sprawy organizacyjne były już omówione, dlatego nie było przypału z powodu natężenia dźwięku.

Oczywiście ze strony mojej i VeryHell również nie obyło się bez głupawki. Otóż VH zaczęła bawić się swoją nową gumką do ścierania (żeby nie było:P), na której narysowała smutną buźkę (do tej pory nie wiem dlaczego...) wyginała ją we wszystkie strony i w ogóle. Potem zachciało jej się "bitwy na kopie". Polegało to na tym, że VH udawała, iż jej gumka trzyma długopis, który rzekomo był kopią, a ja musiałam zrobić to samo, tyle że niestety ktoś (czyt. VeryHell) przepołowił moją gumkę w zeszłym roku i teraz mam po prostu dwie małe, i ja "walczyłam" temperówką. Potem wymyśliłyśmy imiona dla naszych przyborów. Gumka VH nazywa się Hans, a moja temperówka Dżoana :D. Następnie nasze "zabawki" poczęły się rozmnażać (co ja pisze?!) i wyszło z tego: mała temperówka, która do tej pory nie została nazwana i mała gumka imieniem Dżoana Junior.
No i rozgrywały się różne scenki typu pijany ojciec, dziecko jako śniadanie do pracy. No po prostu masakra. Czasami zastanawiam się czy nie potrzebny by był psychiatra... Ale nie ważne.

Następną lekcją był j. niemiecki, ale tu nie działo się nic wartego uwagi... a nie, przepraszam VeryHell dostała 4. Jestem z niej dumna! A tak po za tym to nic ciekawego się nie działo, ponieważ nasza nauczycielka wymyśliła sobie, żę mamy siedzieć każdy osobno...

No i, proszę państwa.... MATEMATYKA! Czyli kartkówka. Na szczęście same przerabiane zadania się na niej znalazły. I tu także miałyśmy spory ubaw, ale niestety nie powiem Wam o co chodziło, bo.... ZAPOMNIAŁAM! Przepraszam:(

Niestety po tej lekcji musiałyśmy się rozstać w VeryHell, albowiem biedna jechała do dentysty. Tak swoją drogą, to do tej pory nie odpisała mi na sms'y. Martwię się o nią!
Ale to nie koniec atrakcji na dziś.
Po matmie był jeszcze jeden niemiecki i znów nuda, ale potem był angielski i akcja z "boots" i "shit". Jeżeli wiecie, bądź domyślacie się o co chodzi to dobrze, a jeżeli nie, to nie chcecie tego wiedzieć. Także przy tym też było śmiechu co nie miara i prawie cała lekcja przegadana na ten temat:D

Na zajęciach artystycznych śpiewaliśmy "Rotę", a na religii były zajęcia z praktykantką. Jedyna osoba, która potrafi uciszyć III "e" na religii....

I tym oto sposobem znalazłam się w domu. Wieczorem mam spotkanie do bierzmowania w kościele, dlatego opisuję Wam wszystko teraz.
Mam nadzieję, że spodobała Wam się notka o moim dniu, a ja spadam uczyć się polskiego i przy okazji odrobić zadanie z fizyki..

PaPa:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz