środa, 6 sierpnia 2014

Pamiątkiiiiii!!! - czyli co kupiłam w Cro :)


Hej! Pamiątki everywhere! 
Wydawało mi się, że kupiłam tak strasznie dużo rzeczy, a tu, bum!, przyjeżdżam do Polski i okazuje się, że wcale nie ma tego tak wiele.

Ale nie przedłużając :P

Bardzo dużo pocztówek mam :D Każda z innego miasta oczywiście ;) Mam pewien pomysł co do ich zagospodarowania, ale to dopiero po wakacjach, także....
Dowiecie się o tych planach za miesiąc :P
Skąd są pocztówki? Już mówię. Od lewej: Trogir, Rogoźnica, Split, Brać (a raczej Supetar), Duce, Korcula, Omis, Medici, Mimice, Makarska i Zadar. Wow, sporo tego!
Notatnik, za który dałam BARDZO dużo pieniędzy, ponieważ AŻ 110 kun, czyli około 55 złotych, jednak cały czas wierzę, że oprawa tego notesu jest skórzana :D
Świeczka Spicy Chocolate, która pachnie po prostu OBŁĘDNIE! Wcale nie pachnie pikantnie ;)
Jestem uzależniona od świeczek! Albo może chodzi o sam świecznik, który jest zrobiony z kamienia? I jest napisane na nim Brać?
Mydełko robione ręcznie o zapachu pomarańczy. Może i popełniłam wielki błąd nie kupując lawendowgo mydła, bo Chorwacja to w końcu kraj lawendy, nie? Ale jakoś nie przepadam za zapachem tych kwiatów...
Klamra do włosów a przepięknymi kamieniami :D
Ekhem, rzecz, której nie ma na zdjęciu głównym, ponieważ.... zwyczajnie o niej zapomniałam. Bransoletka wysadzana kolorowymi kamieniami :D
Kolejna "zapomniana" rzecz. Jeszcze jedna bransoletka :D
Szkatułka na biżuterię. To będzie już...moja piata, ale co tam! Kto bogatemu zabroni?
Keep calm and carry on!
I rzecz zakupiona już z myślą o wrześniu
czyli PLECAK!

Okay :D Kupiłam sobie jeszcze srebrny łańcuszek, ręcznie robiony (byłam przy tym!) z moim imieniem, ale nie pokażę Wam go, bo nie wiem gdzie go wsadziłam. Genius! Zakupiłam również parę rzeczy dla Very Hell i dla Iki, ale nie ma ich tutaj, ponieważ nie chcę się zdradzać ;) 

Co do nowych postów... kolejnego możecie oczekiwać... w okolicy poniedziałku? Tak myślę, ponieważ będzie to post z przygotowaniami do ślubu i poprawin mojej kuzynki.
Wiecie co? Jak tak sobie policzyłam, to wyszło mi, że pomiędzy wyjazdami jestem w domu przez nie całe dziewięć dni, CRAZY!


1 komentarz: