piątek, 15 marca 2013

#5 Imagin Liam cz. III (ostatnia)

Hej! Tak jak obiecałam, dodaję imagina o Liam'ie. Część ostatnia. Z racji tego, że mamy weekend postaram się napisać jeszcze jakieś imaginy, lecz nie wiem jak będzie to wyglądao w praktyce.
Ale nie przedłużając zapraszam do czytania.
------------------------------------------------------------------------------


-O, ale bym zjadła śledzia.- powiedziałaś, a Liam popatrzył na ciebie spode łba.- No co?!- zapytałaś zirytowana.
-Nie, nic . Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę.- Przyszedł po 10 minutach z pełną reklamówką.
-Co tam masz?- zapytałaś, a on zaczął wymieniać co zakupił. Po chwili dodał.
-Ale masz się ze mną podzielić.
-Okej, wracamy do domu?
-Jasne.- rzucił, pomógł ci wstać i ruszyliście w stronę wyjścia. Jak wróciliście chłopak z prędkością światła wyjął telefon i zadzwonił do mamy, a potem do chłopców, aby powiadomić ich, iż będzie miał syna. Plecy bolały cię okropnie, gdy Liam to zauważył, postanowił zrobić ci masaż. Był u ciebie jeszcze przez tydzień potem musiał wracać. Mieliście spotkać się na następne badania, i obiecał, że przywiezie ze sobą chłopców. Czas mijał nie miłosiernie szybko, po miesiącu twój brzuch był taki wielki, że nie byłaś w stanie sama zawiązać sznurówek w butach. Niestety przez najbliższe dwa miesiące nie zapowiadało się, żeby zmalał.
Wreszcie nadszedł poniedziałek i przyjechali chłopcy. Na początku chcieli się na ciebie rzucić, ale gdy zobaczyli wielką ciebie, zmieszali się. Tylko Liam podszedł pocałował cię i przytulił.
-A wy co?  Nie przywitacie się?- zapytałaś. Kiedy usłyszeli te słowa rzucili się na ciebie, lecz tym razem nie tak gwałtownie. Weszliście do środka, chłopcy rozsiedli się na kanapie, a ty zrobiłam herbatę. Rozmawialiście o dziecku, o tym co u nich słychać i w ogóle.
-Wow- powiedział po chwili Zayn.- Aleś ty wielka.- nie powiesz rozbawiło cię to, wiesz, że nie chciał cię obrazić.
-No, a czegoś ty się spodziewał?  W końcu jestem w siódmym miesiącu ciąży.- skarciłaś go wzrokiem. Nie odzywał się już na ten temat. Badania jak zwykle były doskonale. Chłopcy wyjechali, a ty miałaś coraz większe problemy z poruszaniem się. Miałaś termin na 18 kwietnia, dlatego nie zdziwiłaś się jak tydzień wcześniej przyjechał Niall i chłopcy.
-A wy tu czego?- zwróciłaś się do chłopców (oprócz Liam’a).
-No bo wiesz, mamy teraz kilku miesięczną przerwę w koncertowaniu i pomyśleliśmy, że ucieszysz się.
-Pewnie, że się cieszę głuptasy.- powiedziałaś i przytuliłaś się do każdego. Akurat byłaś w trakcie przygotowywania rzeczy do szpitala, bo jak to mówi twoja mama „lepiej nosić niż się prosić”. Oglądali ubranka dziecięce, a ich podziwom towarzyszyły krótkie „ooo”. Tak szczerze mówiąc, to nie dziwiłaś się tym, ubranka były naprawdę słodkie. Dwa dni przed ustalonym terminem, zaczęłaś się źle czuć.
-Ty, ale nie wkręcasz nas?- panikował Harry.- nie odpowiedziałaś nic, tylko zmroziłaś go wzrokiem. Nie miałaś siły mówić. Tak bolał cię brzuch i plecy. Niall zadzwonił po pogotowie, a Liam pomagał zachować względny spokój. Harry jak zwykle panikował, był przerażony bardziej niż ja czy Liam. Chłopaki latali po domu jak poparzeni co chwilę krzycząc „No gdzie jest to pogotowie?!” Tylko Liam, ty i Louis byliście spokojni. Jeżeli twoje wrzaski i płacz można nazwać spokojem. Ukochany kucał naprzeciwko ciebie i pomagał oddychać, a jednocześnie mówił, że wszystko będzie dobrze. Louis w ogóle się nie odzywał, tylko masował twoje plecy. Po półgodzinie nareszcie przyjechało pogotowie.

*perspektywa Louis’a*
Z Sali można było usłyszeć krzyki, [T.I.] wrzeszczała to z bólu, to na Liam’a  „biedny chłopak”- pomyślałem.
-Hej Louis, nad czym tak rozmyślasz?- z zamyślenia wyrwał mnie Niall.
-Nad[T.I.] i Liam’em. Ciekawe jak długo to potrwa.- Niall przytaknął i zaczął pisać sms. Po chwili przyjechali rodzice [T.I.].
-Co się dzieje?- zapytała mama.
-Nie słyszy pani?- zapytałem jakby to było oczywiste. Po godzinie hałas ucichł, a z Sali wyszedł przerażony i jednocześnie szczęśliwy Liam.
-Jestem… ojcem.- powiedział. Gdy to usłyszeliśmy rzuciliśmy się na niego. Rodzice dziewczyny weszli do Sali, a potem co samo zrobił on.

* twoja perspektywa*
Siedziałaś na łóżku z małym Benem na rękach, kiedy weszli rodzice i Liam.
-Jak się czujesz?- zapytała mama siadając obok.
-Dobrze, ale jestem zmęczona.- odparłaś nie mogąc przestać się uśmiechać. Kiedy rodzice pojechali do domu, do Sali weszli chłopcy.
-Jak tam?- zapytał Louis uśmiechając się do śpiącego Bena. Rozmawialiście jeszcze trochę, dopóki twój skarb się nie obudził. Poprosiłaś chłopców, aby wyszli, bo ty musiałaś nakarmić małego. Został tylko Liam. Kiedy Ben się najadł chłopak wziął go na ręce, a zespół przyszedł z powrotem. Nawet się nie obejrzałaś, a Ben wrócił na twoje ręce. Zrobiło się późno.
Po trzech dniach wyszłaś ze szpitala. Byłaś naprawdę zmęczona. W domu czekała na ciebie niespodzianka. Chłopcy kupili wszystkie potrzebne rzeczy dla dziecka. Byłaś im za to bardzo wdzięczna. Zaoferowali swoją pomoc przy małym. Nie protestowałaś, ponieważ miałaś do nich zaufanie. Kiedy ty położyłaś się spać, chłopcy zajmowali się małym.
Liam został jeszcze przez dwa miesiące, a w Internecie wrzało od waszych i Bena zdjęć. W końcu postanowiliście się zaręczyć i wyjechać do Londynu. Twoi rodzice nie byli zachwyceni tym pomysłem, lecz nie protestowali, przecież byłaś już dorosła. W Londynie urządziliście pokój dla Bena i żyliście długo i szczęśliwie do następnej trasy One Direction.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz