Ale nie przedłużając zapraszam do czytania.
------------------------------------------------------------------------------
-O, ale bym zjadła śledzia.- powiedziałaś, a Liam popatrzył
na ciebie spode łba.- No co?!- zapytałaś zirytowana.
-Nie, nic . Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę.- Przyszedł po
10 minutach z pełną reklamówką.
-Co tam masz?- zapytałaś, a on zaczął wymieniać co
zakupił. Po chwili dodał.
-Ale masz się ze mną podzielić.
-Okej, wracamy do domu?
-Jasne.- rzucił, pomógł ci wstać i ruszyliście w stronę
wyjścia. Jak wróciliście chłopak z prędkością światła wyjął telefon i zadzwonił
do mamy, a potem do chłopców, aby powiadomić ich, iż będzie miał syna. Plecy
bolały cię okropnie, gdy Liam to zauważył, postanowił zrobić ci masaż. Był u ciebie
jeszcze przez tydzień potem musiał wracać. Mieliście spotkać się na następne
badania, i obiecał, że przywiezie ze sobą chłopców. Czas mijał nie miłosiernie
szybko, po miesiącu twój brzuch był taki wielki, że nie byłaś w stanie sama
zawiązać sznurówek w butach. Niestety przez najbliższe dwa miesiące nie zapowiadało
się, żeby zmalał.
Wreszcie nadszedł poniedziałek i przyjechali chłopcy. Na
początku chcieli się na ciebie rzucić, ale gdy zobaczyli wielką ciebie,
zmieszali się. Tylko Liam podszedł pocałował cię i przytulił.
-A wy co? Nie
przywitacie się?- zapytałaś. Kiedy usłyszeli te słowa rzucili się na ciebie,
lecz tym razem nie tak gwałtownie. Weszliście do środka, chłopcy rozsiedli się
na kanapie, a ty zrobiłam herbatę. Rozmawialiście o dziecku, o tym co u nich
słychać i w ogóle.
-Wow- powiedział po chwili Zayn.- Aleś ty wielka.- nie
powiesz rozbawiło cię to, wiesz, że nie chciał cię obrazić.
-No, a czegoś ty się spodziewał? W końcu jestem w siódmym miesiącu ciąży.-
skarciłaś go wzrokiem. Nie odzywał się już na ten temat. Badania jak zwykle
były doskonale. Chłopcy wyjechali, a ty miałaś coraz większe problemy z
poruszaniem się. Miałaś termin na 18 kwietnia, dlatego nie zdziwiłaś się jak
tydzień wcześniej przyjechał Niall i chłopcy.
-A wy tu czego?- zwróciłaś się do chłopców (oprócz Liam’a).
-A wy tu czego?- zwróciłaś się do chłopców (oprócz Liam’a).
-No bo wiesz, mamy teraz kilku miesięczną przerwę w
koncertowaniu i pomyśleliśmy, że ucieszysz się.
-Pewnie, że się cieszę głuptasy.- powiedziałaś i
przytuliłaś się do każdego. Akurat byłaś w trakcie przygotowywania rzeczy do
szpitala, bo jak to mówi twoja mama „lepiej nosić niż się prosić”. Oglądali
ubranka dziecięce, a ich podziwom towarzyszyły krótkie „ooo”. Tak szczerze
mówiąc, to nie dziwiłaś się tym, ubranka były naprawdę słodkie. Dwa dni przed
ustalonym terminem, zaczęłaś się źle czuć.
-Ty, ale nie wkręcasz nas?- panikował Harry.- nie
odpowiedziałaś nic, tylko zmroziłaś go wzrokiem. Nie miałaś siły mówić. Tak
bolał cię brzuch i plecy. Niall zadzwonił po pogotowie, a Liam pomagał zachować
względny spokój. Harry jak zwykle panikował, był przerażony bardziej niż ja czy
Liam. Chłopaki latali po domu jak poparzeni co chwilę krzycząc „No gdzie jest
to pogotowie?!” Tylko Liam, ty i Louis byliście spokojni. Jeżeli twoje wrzaski
i płacz można nazwać spokojem. Ukochany kucał naprzeciwko ciebie i pomagał
oddychać, a jednocześnie mówił, że wszystko będzie dobrze. Louis w ogóle się
nie odzywał, tylko masował twoje plecy. Po półgodzinie nareszcie przyjechało
pogotowie.
*perspektywa Louis’a*
Z Sali można było usłyszeć krzyki, [T.I.] wrzeszczała to
z bólu, to na Liam’a „biedny chłopak”-
pomyślałem.
-Hej Louis, nad czym tak rozmyślasz?- z zamyślenia wyrwał
mnie Niall.
-Nad[T.I.] i Liam’em. Ciekawe jak długo to potrwa.- Niall
przytaknął i zaczął pisać sms. Po chwili przyjechali rodzice [T.I.].
-Co się dzieje?- zapytała mama.
-Nie słyszy pani?- zapytałem jakby to było oczywiste. Po
godzinie hałas ucichł, a z Sali wyszedł przerażony i jednocześnie szczęśliwy Liam.
-Jestem… ojcem.- powiedział. Gdy to usłyszeliśmy
rzuciliśmy się na niego. Rodzice dziewczyny weszli do Sali, a potem co samo
zrobił on.
* twoja perspektywa*
Siedziałaś na łóżku z małym Benem na rękach, kiedy weszli
rodzice i Liam.
-Jak się czujesz?- zapytała mama siadając obok.
-Dobrze, ale jestem zmęczona.- odparłaś nie mogąc
przestać się uśmiechać. Kiedy rodzice pojechali do domu, do Sali weszli
chłopcy.
-Jak tam?- zapytał Louis uśmiechając się do śpiącego
Bena. Rozmawialiście jeszcze trochę, dopóki twój skarb się nie obudził. Poprosiłaś
chłopców, aby wyszli, bo ty musiałaś nakarmić małego. Został tylko Liam. Kiedy
Ben się najadł chłopak wziął go na ręce, a zespół przyszedł z powrotem. Nawet
się nie obejrzałaś, a Ben wrócił na twoje ręce. Zrobiło się późno.
Po trzech dniach wyszłaś ze szpitala. Byłaś naprawdę
zmęczona. W domu czekała na ciebie niespodzianka. Chłopcy kupili wszystkie potrzebne
rzeczy dla dziecka. Byłaś im za to bardzo wdzięczna. Zaoferowali swoją pomoc
przy małym. Nie protestowałaś, ponieważ miałaś do nich zaufanie. Kiedy ty
położyłaś się spać, chłopcy zajmowali się małym.
Liam został jeszcze przez dwa miesiące, a w Internecie
wrzało od waszych i Bena zdjęć. W końcu postanowiliście się zaręczyć i wyjechać
do Londynu. Twoi rodzice nie byli zachwyceni tym pomysłem, lecz nie
protestowali, przecież byłaś już dorosła. W Londynie urządziliście pokój dla
Bena i żyliście długo i szczęśliwie do następnej trasy One Direction.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz